poniedziałek, 26 września 2016

Barwy pożądania

– Ściągaj majtki – szepcze pełnym pożądania głosem.

Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek mówił to do mnie, zawsze jakoś same się zsuwały. Teraz jednak zdejmuję bawełnę i atłas, a potem rzucam na podłogę, obok dżinsów. Usiłuję nie myśleć o kanapie pod moim nagim ciałem, mając nadzieję, że przynajmniej przykrył ją kocem.

Kiedy jęczy, nie jestem już zdekoncentrowana. Nie mogę się skupić na niczym innym poza moją dłonią między nogami i jego ręką, którą porusza penisa. Jestem mokra, moje palce wsuwają się i wysuwają. Wsuwam dwa i naśladuję jego ruch, jakby moje palce były jego penisem, a jego pięść moją pochwą. Jednocześnie pojękujemy cicho.

Czuję, jak bardzo stwardniała łechtaczka. Gdy ją pieszczę, chcę się wyprężać i wypinać

biodra. Pragnę, by wypełniło mnie coś większego, mam ochotę ujeżdżać go, ocierać się łechtaczką o umięśniony brzuch.

Chcę dojść.

Szybciej poruszam dłonią między nogami. Drugą rękę kładę na sutkach, które wykręcam i ciągnę w rytm ruchu moich palców. Rozkładam kolana, odchylam głowę. Poręcz kanapy jest sztywna, gdy na nią napieram.

On przysuwa się bliżej. Klęczy, dżinsy i bokserki plączą mu się przy kostkach. Wstrzymuje się tylko na moment, żeby ściągnąć koszulę przez głowę i cisnąć na podłogę. Potem znowu sięga po penisa, drugą dłoń zaciska na moim biodrze.

Przestaję pocierać łechtaczkę, bo myślę, że on teraz przyciśnie się do mnie całym ciałem i wejdzie we mnie. Nie mogę się tego doczekać, chcę, żeby mnie posuwał, ale tego nie robi.

– Nie przestawaj, Paige – mówi. – Chcę na ciebie patrzeć.

Znowu wsuwam rękę między nogi, ale wolniej poruszam palcami, choć on onanizuje się coraz szybciej. Pragnę przedłużyć tę chwilę, napawać się narastającą rozkoszą.

Oddycham płytko i pośpiesznie, biodra poruszają się same. Jestem tak blisko, że mogłabym dojść od samego myślenia. Chwytam łechtaczkę między kciuk a palec wskazujący i delikatnie ściskam, ostrożnie, tak jak trzeba.

Wszystko we mnie się spina, pochwa, pośladki, łechtaczka. Mój oddech zmienia się w krzyk zbyt głośny, by go stłumić. Tym razem przygryzam wargę i czuję krew na języku.

Orgazm odebrał mi zmysły. Czuję się tak, jakby przejechał po mnie walec, nie mogę się ruszyć, choć wygięta pod dziwacznym kątem szyja potwornie boli i coś ostrego kłuje mnie w tyłek.

– Jezu! – krzyczy. – Tak, Paige!

Gorąca sperma rozchlapuje się na moich piersiach i brzuchu. Resztki bryzgającego nasienia rozmazują się po główce penisa, którego głaszcze jeszcze kilka razy i przestaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz