poniedziałek, 26 września 2016

Catherine Millet – Życie seksualne Catherine M

Największe wrażenie robiły na mnie przyjęcia, które Victor urządzał z okazji swoich urodzin. Przy wjeździe do posiadłości stali strażnicy, z psami na smyczy, i porozumiewali się ze sobą za pośrednictwem walkie-talkie. Tłum mnie onieśmielał. Niektóre kobiety ubrane stosownie do okoliczności miały na sobie przezroczyste suknie lub bluzki, których im zazdrościłam, i cały czas, gdy przybywali goście i witali się, popijając szampana, trzymałam się z boku. W gruncie rzeczy czułam się swobodnie dopiero wówczas, gdy zrzuciłam z siebie sukienkę czy spodnie. Moim prawdziwym odzieniem i ochroną była moja nagość.

Samo miejsce śmieszyło mnie. Przypominało wystrój bardzo wówczas modnego sklepiku przy bulwarze Saint-Germain, który nazywał się La Gaminerie. Była to – o wiele większa niż sklepik – grota z wnękami i zagłębieniami z białego gipsu. Znajdowaliśmy się w podziemiu, a światło sączyło się od strony basenu, na który wychodziła jaskinia. Przez szybę, która wy-glądała jak ogromny ekran telewizyjny, widać było nurkujące ciała. Opisuję to miejsce, choć nigdy zbyt dokładnie go nie poznałam. Skala rzeczy zmieniła się, lecz moja sytuacja nie bardzo różniła się od tej sprzed lat, z kolegami w Lyonie. Erie, stosując się do dość niewyraźnie określonego zwyczaju, lokował mnie na jednym z łóżek lub na jakiejś kanapie w alkowie i zaczynał rozbierać. Pieścił mnie i całował, i już po chwili zastępowali go inni. Prawie zawsze leżałam na plecach; może dlatego, że druga najczęściej stosowana pozycja, polegająca na tym, że kobieta aktywnie dosiada okrakiem mężczyzny, nieszczególnie pozwala kochać się jednocześnie z kilkoma osobami, zakładając bardziej osobistą relację pomiędzy dwojgiem partnerów. Leżąc, mogłam przyjmować pieszczoty wielu mężczyzn, podczas gdy jeden z nich, wyprostowany, by mieć trochę wolnej przestrzeni i lepiej widzieć, był moim głównym kochankiem. Byłam brana po kawałku; jedna dłoń pocierała starannymi, okrężnymi ruchami dostępną część mojego wzgórka łonowego, inna szerokim gestem muskała mi piersi lub drażniła brodawki sutków… Doznawałam większej rozkoszy podczas pieszczot niż w czasie penetracji. Podobał mi się dotyk penisów, które wędrowały po całej powierzchni mojej twarzy lub ocierały żołądź o moje piersi. Lubiłam w przelocie chwytać któryś z nich ustami, przesuwać po nim wargami tam i z powrotem, gdy tymczasem inny dopominał się o swoje z drugiej strony, ocierając się o mój naprężony kark. Lubiłam też odwracać głowę, by przyjąć nowo przybyłego. Albo trzymać jeden w ustach, a drugi w dłoni. Moje ciało otwierało się bardziej pod wpływem tych dotknięć, ich względnej przelotności i powtarzalności niż w czasie penetracji. A co do spółkowania, pamiętam zwłaszcza zesztywnienie krocza po czterogodzinnym niekiedy seksie, szczególnie że większość mężczyzn ma tendencję do trzymania ud kobiety w zbyt dużym rozwarciu, zapewne po to, by napawać się widokiem i by sięgać głębiej. W chwili gdy zostawiano mnie w spokoju, uświadamiałam sobie, że mam odrętwiałą pochwę. I to dopiero było rozkoszne: czuć jej napięte, ciężkie, nieco obolałe ścianki w jakimś stopniu zachowujące wspomnienie wszystkich facetów, którzy się w niej znaleźli.

Odpowiadała mi taka rola aktywnego pająka pośrodku swojej sieci. Zdarzyło mi się raz – ale nie u Victora, tylko w saunie przy placu Clichy – że przez cały wieczór praktycznie rzecz biorąc nie opuściłam rozłożystego fotela, w którego czeluści zapadłam, mimo że ogromne łoże zajmowało środek pomieszczenia. Z głową na wysokości prezentowanych mi części ciała mogłam ssać i obciągać do woli, podczas gdy wspartymi o poręcze dłońmi pieściłam dwa członki równocześnie. Nogi miałam wysoko zadarte i ci, którzy byli wystarczająco podnieceni, podchodzili jeden za drugim, by dokończyć w mojej cipie.

Niewiele się pocę, ale wówczas byłam zlana potem moich partnerów. Zresztą zawsze strużki spermy zasychają na udach, czasami na piersiach czy na twarzy, a nawet we włosach, zaś mężczyźni uczestniczący w orgii bardzo lubią spuszczać się w pochwę już wymoszczoną spermą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz