Nie mówiąc nic, Gisella podniosła się ociężale z plastikowego krzesła, na którym siedziała, i, potykając się na drżących nogach,
dotarła do malutkiej, ciasnej łazienki, którą wskazał Gruby Sam. Wnętrze nie było większe od składziku, a cuchnący zapach wypływał z
białej, pękniętej muszli klozetowej. Gisella położyła pokrywę i opadła na nią z twarzą ukrytą w dłoniach.
To wszystko moja wina. Moja wina! To Bogini mnie ukarała i to moja wina! Ta myśl robiła pętała się bez końca po jej umyśle i Gisella
wiedziała, że jest prawidłowa. Sytuacja, w której się znajdowała wynikała z jej niegodziwych myśli i grzesznych pragnień. Wszystko
działo się przez to, że tak naprawdę nie pragnęła iść do świątyni, zostać kapłanką i żyć w pokorze, ubóstwie i celibacie. Potajemnie
uważała, że życie w pokorze i ubóstwie może i nie jest tak złe, ale myśl, że nigdy nie wyjdzie za mąż, choć raz w swoim życiu nie
zazna mężczyzny pomiędzy jej udami była straszna.
Gisella była zawsze wścibska i kiedy była nastolatką odkryła stertę wideo-pornosów głęboko schowaną na poddaszu, gdzie zazwyczaj nikt
nie wchodził. W ciągu kolejnych lat obejrzała po kilka razy każdy film wideo. Początkowo była zszokowana i lekko zdegustowana
dziwnymi czynnościami, które zobaczyła, ale z czasem zaczęła odczuwać zainteresowanie i podniecenie. Mogła leżeć w ciemnościach i
wyobrażała sobie siebie na miejscu tych kobiet – robiła te rzeczy, które widziała z mężczyzną, którego pragnęła, który pobudził jej ciało i sprawiał, że przez jego dotyk rozpadała się na kawałki w mieszaninie rozkoszy i bólu. Ten mężczyzna byłby
wysoki, mroczny i silny, tak jak mężczyźni z jej ulubionych filmów wideo, rozebrałby ją do naga a potem robiłby jej te rozkoszne
rzeczy.
Kiedy nie mogła dłużej znieść tych myśli, Gisella sięgała dłonią pomiędzy nogi i dotykała się w najbardziej zakazanych miejscach.
Były to te miejsca, których, jak sądziła, powinna unikać oprócz tych chwil, kiedy się myła – jej matka dała jej surowe instrukcje na
ten temat – i nawet wtedy powinna myć się tam szybko i bez zwłoki. Nawet jeśli Gisella wiedziała, że robi źle, nic nie mogła na to
poradzić. Nic nie mogła na to poradzić, kiedy rozchylała nabrzmiałe wargi, kryjące jej cipkę i muskała palcem pulsującą łechtaczkę,
dopóki odczucia nie stały zbyt wspaniałe i straszne, aby je nazwać, dopóki rozkosz nie przepłynęła przez jej napięte ciało w jej
wąskim łóżku i nie zagryzła dolnej wargi aby powstrzymać głośny jęk, który próbował wydobyć się z gardła.
A teraz, to… to było karą za te wszystkie myśli, za wszystkie czyny, Gisella była tego pewna. Bogini Światła widziała wszystko,
wszystko, co zrobiła, nawet jeśli odbyło się to w ciemnościach i Gisella musiała teraz za to zapłacić. Ile razy potajemnie marzyła o
mężczyźnie pomiędzy jej udami? O grubym penisie, który zagłębiał się w jej dziewiczej szparce i napełniał ją gorącą spermą? Ile razy
wyobrażała sobie dotyk, zapach, smak silnego męskiego ciała? Jak często zastanawiała się jak to by było, gdyby rozłożyła nogi i
pozwoliła się wypieprzyć? I teraz jej marzenia się spełniają, tylko że zamiast jednego mężczyzny, któremu miała ulec, będą ich setki.
Najlepiej byłoby, gdyby się teraz zabiła, niż umarła w upokorzeniu i cierpieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz