poniedziałek, 26 września 2016

Chelsea Handler – W pozycji horyzontalnej

Poszliśmy wprost do saloniku. Włączyłam telewizor, zrobiłam sobie drinka tang na wódce Grey Goose z likierem Cointreau i sokiem pomarańczowym. On, rzecz jasna, odmówił alkoholu, nalałam mu więc coli. Zupełnie jakbym trafiła na przyjęcie urodzinowe spod znaku komiksowej myszki Chuck E. Cheese. Jak on do mnie wystartuje bez alkoholu? Właściwie mogłabym przejąć inicjatywę, ale nie miałam pewności, czy podobam mu się tak samo jak on mnie.

Była dopiero dziewiąta, dlatego włączyliśmy telewizor i zaczęliśmy oglądać program przedstawiający „śmiechu warte” domowe nagrania wideo. Korciło mnie, żeby włączyć pornola, którego podwędziłam bratu, ale nie chciałam, żeby Jerome uznał mnie za kompletnie porąbaną. Brat pojechał do szkoły kulinarnej i zostawił ponad pięćdziesiąt pornograficznych kaset, które schował w bieliźniarce. Raz na jakiś czas dzwonił do domu i prosił mamę, żeby mu wysłała jedną. Były powyjmowane z oryginalnych pudełek, czyli można je było poznać tylko po tytułach. Mama spytała mnie kiedyś, czy widziałam Kristen zadziwia Kentucky. Przyznałam, że owszem.

— To historia dziewczyny rozdartej między dwoma kochankami. Najdosłowniej.

— Twój brat chyba bardzo lubi ten film, skoro prosił, żebym mu przysłała — powiedziała mama.

Jerome i ja przysiadaliśmy się coraz bliżej siebie. Kiedy zaczął mnie głaskać po nodze, położyłam mu głowę na kolanach i wgapiłam się w niego.

— Jesteś przeuroczy — powiedziałam. Roześmiał się, a potem mnie pocałował. W końcu

zabraliśmy się do rzeczy. Miał najdelikatniejsze usta, jakie znałam, i pachniał drakkarem. Uwielbiam zapach tej wody toaletowej. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przywarłam do muskularnego ciała. Gdziekolwiek go dotknęłam, trafiałam na nowy mięsień. Kiedy wsadziłam mu ręce pod koszulę, natknęłam się na największy sześciopak, jaki kiedykolwiek czułam pod palcami. Facet miał niewiarygodną sylwetkę, a przy tym nie-słychanie delikatną skórę.

Ogarnęło mnie takie podniecenie, że przestałam nad sobą panować. Musiałam wziąć się jednak w garść i nie zapominać o wciąganiu brzucha. Chciałam stworzyć wrażenie, że dorównuję mu pod względem zgrab-ności, dlatego przyjęłam najkorzystniejszą dla siebie pozycję — horyzontalną.

Wlazł na mnie i poszturchał trochę na sucho, aż raptem poczułam coś, co mogło być jedynie trzecią nogą. Powierciłam się pod nim, żeby się upewnić.

— Czy to twój penis? — spytałam ze zdumieniem. Parsknął śmiechem, ale nie przestał mnie całować.

— Pytam poważnie. — Ponowiłam pytanie: — Czy to twój penis?

Przestał całować, uniósł głowę, zmierzył mnie surowo wzrokiem.

— Tak, mój penis.

— No to będzie duży problem — uprzedziłam. Wytrzeszczył oczy.

— Wybacz — powiedziałam — ale masz za dużego penisa.

Jedna z moich koleżanek kiedyś płakała w trakcie uprawiania seksu. Dopiero teraz zrozumiałam dlaczego.

Zszedł ze mnie.

— Ale możemy trochę pobaraszkować — zapewniłam go. — Byle bez stosunku.

— A dlaczego uważasz, że dążę do stosunku? — warknął.

Cisnęła mi się na usta odpowiedź, że nietrudno

poznać po tej jego bombie zegarowej tykającej w spodniach.

— Oj dobra, jak rany, nie obrażaj się — poprosiłam. — W każdym razie gdybyś chciał, to wiedz, że nic z tego.

Musiałabym tam mieć wlot jak tunel Lincolna, żeby wpuścić taki instrument, jaki on miał.

— Nie ty pierwsza mi to mówisz — przyznał, dając za wygraną. Widocznie coś podobnego zdarzyło mu się wcześniej.

— Tak? Bardzo mi przykro, ale naprawdę jesteś za duży. Jak prom kosmiczny — dodałam. Minę miał jak zbity pies, aż zrobiło mi się go żal. — Chodźmy do mnie, zajmiemy się czym innym.

Przez co innego miałam na myśli, że pójdziemy spać, bo nie chciałam wywoływać wilka z lasu, żeby nie zaatakował.

W moim pokoju zaczęliśmy się znów całować i intensywnie pieścić, ale nic poza tym. Zaczął mnie posuwać, nie zdejmując spodni, aż prawie na pewno doszedł, bo trzydzieści sekund później padł jak kłoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz