poniedziałek, 26 września 2016

Zmysłowe Sekrety

Ogarnęło mnie pragnienie włożenia jego sztywnej męskości w usta, zanurzyłam się pod kołdrę i zmierzałam w dół ku ciepłemu rejonowi, z nieustępliwie sterczącą częścią ciała. Zaczęłam całować jego brzuch i szorstkie włosy na łonie. Znajdowałam się teraz w pozycji odwróconej względem Michela, moja twarz była tuż przy jego podbrzuszu, zaś głowa jego leżała między moimi udami. Przez parę chwil lizałam drżące, sztywne ciało, a on paroma słowami skłonił mnie, bym wzięła nabrzmiały czubek jego narządu w usta. Zaczęłam językiem delikatnie ślizgać się po nim. Doprowadziło to mojego kochanka niemalże do szaleństwa. Podniecenie falami przepływało w środku mojego brzucha, moja najbardziej kobieca część prawie topiła się z gorącego pożądania. Michel zagłębił twarz między rozwarte szeroko uda, czułam jak jego palce rozdzielają wargi pochwy i jak śliski język zaczyna zapuszczać się w tajemnicze rejony. Te bodźce odbierałam tak intensywnie, że zaperało mi dech. Na moment musiałam przestać, a następnie moja głowa pozornie balansowała między górą a dołem, kiedy raz po raz połykałam członka Michela. Pewien rytm panował między nami, coś na kształt porozumiewawczego kodu. Za każdym razem, kiedy on wciskał się w moje miłosne gniazdko, moje usta całkowicie pochłaniały jego członka. Było to jedno z cudowniejszych wrażeń.

Dotąd miałam wątpliwości, co do skuteczności dwustronnego pocałunku. Po raz pierwszy przekonałam się, że przyjemność czerpana z tego rodzaju praktyki może być ogromna, jeżeli robi się to z wyczuciem.

Pod pościelą było piekielnie duszno, ale nie drażniło mnie to, wręcz przeciwnie, wzmagało moje napięcie seksualne. Rozczochrana, lgnąca do ciała Michela, z głową pomiędzy jego udami, ssałam, ssałam i ssałam, mimo że dziąsła zaczynały boleć od wysiłku. Wydawało mi się, że nie mam jednego języka, a tysiące i wszystkie one zręcznie badają każdy centymetr wielkiego narządu.

W tym samym czasie inny język badał głębiny mojego ciała, krążył wokół różowego, błyszczącego otworu. Byłam coraz bardziej podniecona i coraz bliższa punktu kulminacyjnego. Z furią moja głowa dźwignęła się i opadła, aż nadszedł moment szczytu rozkoszy. Wlałam w usta Michela swój sok, on zaś napełnił moje, swoją drogocenną cieczą. Przestaliśmy być istotami ludzkimi, przeistaczając się w dwa wyuzdane zwierzaki, których celem było zaspokoić potrzeby najniższego rzędu.

Mokra od potu, cała drżąca wynurzyłam się z pościeli i ułożyłam przy Michelu. Głęboko wdychałam świeże powietrze, wchodzące przez otwarte okno, łapczywie chwytając je nozdrzami, mając nareszcie okazję zaczerpnąć oddech. Po naszej burzy namiętności zapadła w pokoju cisza. Przytuliłam się do Michela jak nasycone zwierzątko i w jego ramionach zapadłam w sen. Podczas snu musiałam przewracać się z boku na bok, ponieważ, kiedy za dwie godziny obudziłam się, leżałam tyłem do ukochanego, a kołdra zsunęła się zupełnie na podłogę. Chłodny wiaterek pachnący wsią pieścił nasze nagie ciała.

– Śpisz? – szepnął.

– Nie. Zastanawiam się właśnie, czy już się obudziłeś.

Jego ciało przyciskało moje, podbrzusze napierało na pośladki. Usta Michela dotykały mojego karku, a on sam wciąż był pełen zapału. Członek prężył się pomiędzy jego udami i zaczepnie szturchał mnie od tyłu swoją główką.

– Wiesz, kiciu, mam pomysł – powiedział cichutko. Zaśmiałam się w jak najbardziej „niekobiecy” sposób.

Mnie także chodziło parę pomysłów po głowie, bowiem sztywny narząd dotykający mojej pupy, pobudzał mą erotyczną wyobraźnię. Myśli mojego kochanka zmierzały jednak w całkiem innych kierunku. O tak! On miał w planie coś znacznie bardziej pikantnego. Spostrzegłam to, gdy dotknął moich pośladków, rodzielił je i otworzył, by spenetrować tamte obszary.

– Michel, co robisz? – spytałam żałośnie.

Nie musiał odpowiadać, gdyż jego palce powiedziały same za siebie, z zacięciem wgłębiając się w bruzdę między pośladkami, a właściwie otwór, który się tam mieścił.

Wydałam okrzyk zdumienia, ponieważ Michel wkładał palec tam, gdzie żaden facet dotąd nie zdołał włożyć. Pchał go coraz głębiej, aż wcisnął go całkowicie, potem cofnął palec, po to, by zaraz znów wrócić wgłąb pośladków.

– Kochanie przestań. Wcale mi się to nie podoba – błagałam.

I była to prawda. W rzeczywistości, to co robił Michel, nie sprawiało mi bólu, był na to zbyt ostrożny, niemniej jednak uznałam to za coś bardzo nieprzyzwoitego. Moja prośba nie została wysłuchana.

Dalej pchał tam swój palec, następnie poczułam, że zastąpił go czymś dużo okazalszym. Czyżby kciuk? Nie, zbyt duże. Pomyślałam, że to chyba niemożliwe, żeby Michel mógł w ten sposób…

– Kochanie, nie rób tego. Nie tak! – prosiłam, czując się skrępowana.

Mój wewnętrzny opór nie był, być może, aż tak duży, ale czułam się jakbym ponownie traciła dziewictwo. Zaczęłam martwić się, czy mój kochanek będzie jeszcze po tym mógł spojrzeć na mnie.

Mimo mojej niechęci nie potrafiłam oprzeć się zachciankom Michela, wręcz przeciwnie, starałam się ułatwić mu zadanie. Nie było to łatwe, gdyż dysproporcja wielkości między nachalnym członkiem a małym otworem była zbyt duża.

Po próżnym wysiłku Michel dźwignął mnie. Teraz klęczałam na czworakach, a moje rozczochrane włosy opadły na poduszkę, ja zaś zaczęłam odczuwać przyjemność w tej odmienności.

Michel klęknął tuż za mną, zwilżył śliną czubek swojego członka, podobnie jak i moją dziurkę, potem próbował i próbował, aż wspólny wysiłek został uwieńczony sukcesem. Poczułam, że mój otwór rozszerzał się coraz bardziej, w miarę jak męski członek wchodził w niego.

– Michel! – wydusiłam z siebie.

To uczucie nie było zbyt przyjemne, ale nieugięty, duży pręt szedł dalej, wślizgiwał się w moje głębiny. Michel z trudem łapał powietrze. Nie mógł poradzić sobie z ciasnotą otworu.

Ściskałam poduszkę z całej siły i sądziłam, że ta próba wytrzymałości nie potrwa długo.

On zaczął wsuwać się i wysuwać, z początku bardzo wolno, potem stopniowo przyspieszał tempo i, w końcu, jego brzuch zaczął wybijać stały rytm o moje pośladki. Samopoczucie zaczęło się polepszać, uczucie niewygody zniknęło i mój rozszerzony otwór podporządkował się wewnętrzną szerokością swemu najeźdźcy. Członek poruszał się z całkowitą swobodą, nieprzyjemne uczucie przeistoczyło się we wspaniałe zmysłowe doznanie, a niepokój – w pragnienie tej dziwnej rozkoszy. Mój brzuch stał się teraz gorącym futerałem, który był posłuszny swojemu sztywnemu cielesnemu wężowi, energicznie bijącemu w jego wnętrzu.

Michel włożył palce między moje uda i zaczął podrażniać moją pochwę, miarowo poruszając nimi w przód i w tył. Wkrótce potem cała pulsowałam w orgazmatycznym szale. Prawie w tym samym czasie Michel dosięgną! najwyższego punktu ekstazy seksualnej i zalał moje wnętrze produktem swoich genitalii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz