Rozpoczął się kolejny wolny kawałek, Guillaume znów obsypywał mnie namiętnymi
pieszczotami, ale ja już wiedziałam, że nasz flirt ograniczy się do tego, co zrobimy w tej sali.
Wciąż rozpustnie ocierał się nabrzmiałym członkiem o moje łono, szeptał mi do ucha coraz
bardziej obsceniczne słowa, obmacywał mi bezceremonialnie pośladki i piersi, a ja
poddawałam się wszystkiemu, co robił, z rosnącym podnieceniem.
Rozkoszowałam się tą całkiem nową sytuacją.
Nagle podjęłam decyzję. Za sceną, na której występował zespół, znajdowała się część
sali spowita mrokiem. Ustawiono tam drzewka w doniczkach, które zapewne na co dzień
zdobiły salę zebrań. Ten sztuczny lasek wydał mi się idealną kryjówką, w której mogłabym
ofiarować gorliwemu chłopcu to, czego tak bardzo pragnął.
– Chodź! – powiedziałam, biorąc go za rękę.
Widocznie nie spodziewał się, że do tego dojdzie, a przynajmniej nie w taki sposób,
bo wybąkał: „Wydawało mi się, że…”
Przeszliśmy na tył sceny i całowaliśmy się jak para nastolatków. Muzyka zagłuszała
dźwięki, które wydawaliśmy. Podniecała mnie atmosfera rozprężenia, która panowała wśród
ludzi.
Nabrałam odwagi. Zaczęłam rękoma szukać jego męskości, która tak długo dawała mi
o sobie znać. Wyczułam ją, a następnie chwyciłam mocno przez materiał spodni, zdając sobie
jednocześnie sprawę z władzy, jaką dawał mi nad chłopakiem ten banalny gest. Guillaume
całował mnie w szyję i oddychał coraz szybciej. Jęczał i mruczał mi do ucha najbardziej
wulgarne słowa, jakie znał, powtarzając wiele razy te, które w widoczny sposób na mnie
działały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz